2016/06/02

Michael Kors - torebka Sloan


Oto i ona - urocza Sloan Michael Kors <3 Wzdychałam do niej od czasu, jak ujrzałam ją u jednej z dziewczyn na Instagramie. Klasyczna funkcjonalna pikowana torebka na łańcuszku. Niczym póki co nieosiągalna dla mnie Chanel Flap Bag (ło matko, czemu ona tyle kosztuje?!). A jednak inna.

Bardzo rzadko w mojej garderobie pojawiają się nowe torebki, wypadałoby więc to odpowiednio celebrować. Czas na unboxing! :)




Pierwszy raz zamówiłam coś bezpośrednio z butiku MK. Zawsze cokolwiek upatrzyłam był problem z dostępnością i ratowałam się w internetowych multibrandach. Muszę przyznać, że salonowa jakość pakowania produktów jest na najwyższym poziomie jak i pochwalić obsługę za miłą dedykację :)


Mimo, że od MK posiadam kilka rzeczy, to nigdy nie byłam wielką fanką jego torebek. Skusiłam się co prawda kilka lat temu na kultowego Hamiltona, ale pomomo klasycznie teczkowatej urody, nadmiar okuć i ogólny "bling" zniechęcał mnie do jej noszenia. Poza tym wkrótce nasze polskie ulice zostały wręcz zalane torebkami MK, a jak dodać do tego potoki płynących z Chin targowiskowych podróbek, moja niechęć nie malała.

Sloan to jednak model torebki, który Korsowi wyjątkowo się udał. Pojemna, funkcjonalna, wysokiej jakości. No i nie musimy wydawać aż takiej fortuny aby mieć klasyczną torebkę, która mieści się w kategori "chanelek", nie będąc jednocześnie ich chamską kopią. Wybrałam kolor szary, który będzie świetnym łącznikiem w moich czarno-białych stylizacjach. Dodatkowo ładnie się wtapiają w niego srebrne okucia.





Pogoda dopisuje, czas więc wyprowadzić moje nowe (jak i stare ;) ) dziecko na spacer. 
Miłego dnia! :)